poniedziałek, 1 marca 2010

I co dalej???

Witajcie,

Afirmacja na dziś:
Mam cierpliwość, wszystko jest trudne, zanim stanie się łatwe...
U mnie jak zawsze wiele się dzieje, czasem myślę sobie, że nawet zbyt wiele jak na jedno życie....Kiedyś miałam taki chytry plan, żeby obdzielić tym moim życiem kilka kobiet, ale to nie był dobry pomysł i szybko "wymazałam" go gumką myszką, bo taka jestem Wariatka, że w każdej sytuacji staram się widzieć pozytywna stronę i tym razem też tak jest :) Zastanawiam się tylko kiedy spełni się jedno moje małe marzenie, ja nad morzem...nikt nic ode mnie nie chce... plaża - ciepły piasek pod stopami, błękitne niebo nad głową, które lekko przysłania mi piękny, w kolorach tęczy parasol, słońce :) i zimny "napój" w jednej dłoni, a w drugiej książka...Cudnie...tylko kiedy???
Jestem troszkę zmęczona tą "bieganiną" i tym całym zamieszaniem, ale jak zawsze mam nadzieję, że FINAŁ FINAŁÓW będzie piękny :)
A oto krótkie opowiadanko do przeczytania i ...na chwilkę refleksji...
Piętnaście centów

W czasach, gdy deser lodowy kosztował o wiele mniej niż dzisiaj, dziesięcioletni chłopiec wszedł do hotelowej kawiarenki i usiadł przy stoliku. Kelnerka postawiła przed nim szklankę wody.- Ile kosztuje deser lodowy? - spytało dziecko.- Pięćdziesiąt centów - odpowiedziała kelnerka.Chłopiec wyjął rękę z kieszeni i uważnie przeliczył zgromadzone w niej monety.- A ile kosztują zwykłe lody bez dodatków?Kelnerka niecierpliwiła się, no kilku klientów czekało właśnie na wolny stolik.- Trzydzieści pięć centów - rzuciła obcesowo.Chłopiec przeliczył monety raz jeszcze.- W takim razie wezmę zwykłe lody - zdecydował.Kelnerka przyniosła deser, położyła rachunek na stoliku i odeszła. Chłopiec zjadł lody, zapłacił za nie przy kasie i wyszedł. Kiedy kobieta podeszła do stolika, by zabrać brudne naczynia, zaniemówiła ze zdumienia. Tuż obok pustego pucharka leżały starannie ułożone monety: dwie pięciocentówki i pięć jednocentówek - jej napiwek...
autor nieznany

Brak komentarzy:

Translate! Przetłumacz!