wtorek, 13 października 2009

Spotkanie po latach...

To niesamowite :)
Kochani, wyobraźcie sobie, że dawno bardzo dawno temu...chodziłam do podstawówki :) wiem, że trudno to sobie wyobrazić...ale ja też miałam kiedyś 7 lat...
Pierwsza klasa - 1 września, bardzo to przeżywałam, po raz pierwszy w życiu, wydawało mi się, że jestem "prawie dorosła" :) Wszyscy odświętnie ubrani, wypieki na twarzach...zaczynamy ważny etap w naszym życiu....jak teraz na to patrzę??? Pierwszy ważny etap w życiu ....potem było ich jeszcze kilka, ale od czegoś trzeba zacząć :)

Sala gimnastyczna, apel...i wtedy w tłumie dzieciaków zobaczyłam chłopca - wysoki (jak na pierwszoklasistę) kruczoczarne włosy, brązowe oczy i czarujący uśmiech :))) od razu mi się spodobał...ja szczupła, blondynka z długimi za pas włosami, zielonymi jak trawa wiosną oczami :)))
Jak się później okazało Pani Dyrektor szkoły też nas zauważyła...i po kilku dniach staliśmy bardzo poważni, ja i on, z palcami wskazującym i środkowym podniesionymi nad szkolnym sztandarem i składaliśmy przysięgą reprezentując wszystkich PIERWSZOKLASISTÓW :))))
W swoim albumie mam zdjęcia na dowód tego ważnego momentu w naszym życiu...
Potem była cała klasa pierwsza, druga, trzecia i czwarta...przyjaźniliśmy się i mimo wieku i różnicy płci, która w tym wieku robi swoje...byliśmy bardzo blisko...Pamiętam jak dziś jego uśmiech i to, że dość często miał katar :) - zawsze miał ze sobą ninagannie białą, wyprasowaną chusteczkę :)
Pewnego dnia powiedział mi w zaufaniu, że wyjeżdża z rodzicami do Kuwejtu...byłam dzieckiem i tak jak On nie rozumiałam, że to bardzo daleko...nie wiedzieliśmy kiedy się znów spotkamy :((((
Pisał kartki i listy, ja odpisywałam, choć nie miałam pewności czy dotarły... :(
Mijały lata, kolejny raz po latach przyjechał kiedy mieliśmy po 13 może 14 lat...byliśmy nastolatkami...przyjechał do Polski i od razu zajrzał do mnie, to było bardzo miłe... :)))))))))
potem znów były jakieś kartki...i cisza...
Ja miałam za sobę pierwszą platoniczną miłość...potem pierwszą poważną miłość...a potem....mijały lata....gdzieś w moich myślach miałam jego obraz...
Kiedy zaczęłam myśleć o dzieciach :) wiedziałam, że kiedy urodzę chłopca nazwę Go WIKTOR...potem były wzloty i upadki, a życie zweryfikowało moje poglądy i pomysły na życie :)A potem chciałam założyć coś w rodzaju "naszej klasy" i znaleźć GO :) Ktoś ubiegł mnie z tym pomysłem.........ale Jego tam nie było....
Potem miałam pewien pomysł...ale nie mogę Wam o nim powiedzieć...tak czy tak...jak się potem okzało udało się, znalazłam Jego tatę i napisałam do niego maila ze swoja krótką historią i z prośba o przekazanie kontaktu....tata - odpisał i powiedział, że namiary poda, ale co z tym zrobi Wiktor zależy tylko od niego!!! To było szczere i jasne :) Na drugi dzień miałam od Niego odpowiedź - cieszyłam się jak dziecko....wymieniliśmy kilka maili, okazało się, że On też mnie szukał, ale że już tam nie mieszkałam, ani moi rodzice ...nie znalazł mnie :( los spłatał figla - musiał pomylić numer mieszkania, moi rodzice nadal tam mieszkają i nigdy się nie przeprowadzali :(((( Wymieniliśmy podstawowe info co u nas po tylu latach...wymieniliśmy zdjęcia....itp...
i dziś.......
Dziś się spotkaliśmy...oczywiście, że się denerwowałam...ale tak sympatycznie :)
Od razu się poznaliśmy, wyściskaliśmy się jak starzy znajomi...
Wyrósł na fantastycznego Mężczyznę - mądrego życiowo, inteligentnego, dowcipnego :) o tym samym uroczym uśmiechu i brązowych oczach....Mieszka w Japonii :)
To było fascynujące spotkanie, rozmawialiśmy tak jakby nie było tych ponad 20 lat...opowiedzieliśmy sobie po krótce nasze życie :) Czas mijał nieubłaganie...Oboje stwierdziliśmy że to ciekawe - tacy młodzi, dzieciaki poprostu, a gdzieś w głębi jakoś "zapamiętaliśmy siebie" na tak długo :)
Życie jest fascynujące, a co najśmieszniejsze okazało się, że ja szukałam Go po całym świecie...a On mnie...a jego Ciociau której się zatrzymał (Siostra- Jego Mamy) mieszka w bloku obok mnie - niezwykłe, prawda????
Wyjechał do Japonii, zachaczając o Berlin...ale oboje wiemy, że kontakt będzie... :)
Oboje tak jak w książce "Niebiańska przepowiednia" wiemy, że spotkaliśmy się po COŚ, ja już wiem w jakim celu :)))))))) Miał dla mnie kilka "informacji" i ja już wiem jakie...Mam nadzieję,
że On też już TO wie :))))
Bardzo dziękuję za spotkanie Wiktor :) Bardzo :)
Buziaki - dobranoc :)
Odmieniona Angela

Brak komentarzy:

Translate! Przetłumacz!